Pokazywanie postów oznaczonych etykietą quiet book. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą quiet book. Pokaż wszystkie posty

środa, 18 kwietnia 2018

sensoryczna książeczka dla Celinki


1. przeplatanka | a-ku-ku!



2. ptaszor z metkami | zapięcie


3. łąka z szydełkowymi kwiatami na supełki



4. torba z zapięciem i niespodzianką w środku | miała być nauka kształtów - kwadrat, koło i trójkąt, a wyszło play ;)



5. okno zimą z rysunkiem Pana Mroza na szybie | dopasuj kolor






Cieszę się wiosną póki się nie przyzwyczaiłam :)

piątek, 5 lutego 2016

książeczka dla syneczka

Syneczka... :P

No i proszę Państwa, nie dość, że nowy 2016 rok, to już luty, a ja jeszcze grudniowych uszytków nie pokazałam! I nic nowego nie uszyłam! Ojojoj... ;)

Książeczka miała być bardziej wzrokowa niż dotykowa, więc uprzedzam, że bez szaleństwa.


Na początku, owszem - miało być edukacyjnie - na każdej stronie cyferki i faktury.


Ale już na początku puknęłam się w głowę - edukacja? Wystarczy kropkowych bodźców, po co jeszcze cyferki. Powiem Wam, że z każdym kolejnym dzieckiem stawiam na coraz mniej edukujące zabawki. Bo zabawki - jak sama nazwa wskazuje mają zabawiać. 


Choć doznania sensoryczne to przecież nauka własnego ciała. Także wystarczy nauki jak na początek. :) Ze wszystkich wyciętych cyferek powstały obrazki.


I taka to kniga.
Opowiadam Witkowi przy okazji jakąś bajkę o czerwonych kropkach z białego miasta, o białych z fioletowego, o domku z otwieranym dachem, o białych kropkach z szarego miasta co na drzewo wlazły... i taka się z tego jakaś fajna historyjka układa.


A już jak Najstarszy Brat się dorwie do opowiadania, to ja mogę się schować!
Ach, ci dorośli i ich ograniczenia... ;)


Dziecko widząc książeczkę robi wielkie oczy i czyta całym sobą. :) A to najlepsza rekomendacja. 

Pozdrawiam,

Zimowa

poniedziałek, 8 października 2012

pracowicie i całonocnie


kolejna książeczka dla maluszka...


... żujek dawno nie było przecież! i te są większe...


... oraz jedna szybka sowa, tak szybka, że zgubiła metkę...


dobranoc...

piątek, 28 września 2012

dla Malwinki

Z moich zasobów wybrałam kontrastowe materiały, bo miało być dla niespełna miesięcznej dziewczynki. Nareszcie też miałam okazję na użycie ślicznych (no ślicznych!) kawałków tkanin od dobrych dusz z Anglii.


I uszyłam pierwszą żujkową książeczkę.

Nie idealna, bo wystraszyłam się grzbietu, więc poradziłam sobie z nim najprościej jak umiałam. Chciałam aby wygodnie się ja przeglądało, aby ,,kartki" nie wracały z powrotem. Żeby niewprawne rączki przyszłej ,,czytelniczki" bez problemu sobie z nią poradziły. I chyba mi się udało.

Mięciutko-szeleszcząca.