Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gry. Pokaż wszystkie posty

sobota, 29 sierpnia 2015

karty

Wakacje się jeszcze nie skończyły, więc jeśli tylko nie jesteśmy na podwórku - gramy. W gry planszowe też, ale ileż można?! ;)

Na tapetę wkroczyły karty i gra w wojnę - chyba najłatwiejsza. Znają i lubią.


No ale z kolei ileż można grać w wojnę?! 
No to przypominamy jak się gra w ku-ku - ustalamy, że trzeba mieć trzy tego samego koloru. Najmłodszy nie bardzo chciał grać dopóki nie odkryłam, że dla niego kolor to tak oczywisty czarny i czerwony, więc karo i kier to ten sam. :) Trudno było wytłumaczyć 5-latkowi, ale w końcu pojął, tylko jak zapamiętać nazwy? Znowu nie chciał grać... No to rozrysowałam i teraz pierwsze co proponuje to ,,w ku-ku!". :D



No dobra... wojna, ku-ku, wojna, ku-ku... 

Zaczęłam ich uczyć gry w tysiąca. Na razie bez meldunków i bez licytowania. 
Dowiedzieli się, że tu jest inna hierarchia kart niż w grze w wojnę i uczą się jak wykładać, żeby jak najwięcej wziąć. Jeszcze pytają: ,,teraz największą, czy najmniejszą?". :)


Na końcu liczymy punkty. Nie zapisujemy ich w tabelce, gramy do jednej wygranej. Na razie.
Sortujemy karty, żeby łatwiej było policzyć.


Kombinujemy z dopełnianiem do pełnej dziesiątki. :) Przyjemne z pożytecznym. ;)

A Wy gracie z dziećmi w karty?

---



środa, 31 grudnia 2014

edu dla Zochy

Zocha to taka babeczka, która nie pozwala Mamie się nudzić. I na co dzień, i od święta. Nic dziwnego - zimowe tak mają, a Zosia urodziła się 18 grudnia 2012 - jest tylko dzień młodsza ode mnie ;P


Zocha ma dwa latka i dłuuuugaśne rzęsy! :) Żeby usprawnić jej rozwój psychoruchowy Mama Basia zamówiła u Mikołaja parę edu-uszytków. 


Doprowadź koralik do drugiej figury:


Przypnij kwiatek:



Znajdź odpowiedni kształt: 




Złóż domek:



Mikołaj będzie w miarę zosinego rozwoju doszywał kolejne panele. 
A jak inaczej pomóc Zosi i jej rodzicom?


czwartek, 17 lipca 2014

łupy

Zawsze marzyłam o takich klockach, które pamiętam z mojego przedszkola, a które do teraz - w lepszej lub gorszej jakości - można kupić na allegro, czy nawet w sklepie ,,za 4 zł". Co mają w sobie takiego, że chciałam się nimi jeszcze pobawić przy okazji posiadania dzieci? 
Drewno? Prosty design? Kolorowe literki? 
Wzbudzają nostalgię?
Chm...
Macie takie klocki? Te znalazłam w kupciuszku i wyglądają na nowe, choć brakuje jednego klocka.

czwartek, 21 listopada 2013

chorujemy i gramy

W ramach ,,co tu jeszcze można robić oprócz oglądania Mysi?" wyciągnęłam niedawno uszytą grę, ale tym razem graliśmy inaczej. Kolorowe klocko-kwiatki służyły nam jako żetony w dotarciu do mety. Znowu kostka z delfinka, żeby nie za szybko do mety dojść i poszły konie po... filcu! Kładliśmy na swoim torze tyle żetonów, ile było kropek na kostce.

Przegrałam z 3-latkiem kilka razy z rzędu...


Nawet jak szliśmy łeb w łeb...


... to w końcu on był pierwszy :)


To fajny sposób na naukę liczenia, choć nasz 3-latek radzi sobie świetnie, bo na punkcie liczb ma bzika. Liczy z błędami do 200. 
Gry z kostką lubię za to, że dziecko po iluś rzutach nie liczy już kropeczek na ściance, tylko pamięta, że dany obrazek (czyt. ścianka kostki) to dana liczba.
Poza tym Ignaś po każdym dołożeniu żetonów przeliczał wszystkie jeszcze raz. :)

czwartek, 7 listopada 2013

Gra: Wyścig

Znacie grę Pędzące żółwie? To właśnie ona oraz Chlap! Chlap! (marbushka!!!! aaach) zainspirowały mnie do wykonania poniższej.


Oto co mi było potrzebne: 

  • dłuższy kawał filcu
  • 3 korki od wina
  • nożyczki
  • tasiemka
  • klej
  • kostka z kolorami oraz pianka do wycięcia kwadracików (kolory jak na kostce + 2 inne)


Start to ten kolorowy, a czerwony pasek, to meta. Kostkę znalazłam kiedyś w kupciuszku i jest już nieźle poobijana. :) 


Pionki.
Korki poprzecinałam na pół i każdą połówkę przykleiłam do piankowego kwadracika.


Najwięcej roboty było z przyszywaniem pianki i tasiemki. Do przechowywania zwijam planszę, dlatego przyszywałam, a przecież można je wszystkie przykleić na dobry klej. :)


Na czym polega gra?


To wyścigi. Gra zależy tylko i wyłącznie od losu, więc można grać z dziećmi w różnym wieku. Pionki stają na starcie. Gracze wybierają swój kolor, a następnie każdy rzuca kolorową kostką i przesuwa pionek w wyrzuconym kolorze o jedno pole do przodu. Przesuwa, więc niekoniecznie swój pionek.
Wygrywa gracz, którego pionek pierwszy pojawi się na mecie.
Jednak grę można kontynuować, dopóki na planszy jeszcze jakieś pionki ,,biegną”, ,,płyną” można rzucać kostką i kibicować innym graczom :)

Jeśli dodatkowo mamy kostkę z 1, 2, 3 na ściankach (my mamy z gry Nino Delfino), to można grać w drugą wersję.
Rzuca się dwiema kostkami i pionek o wyrzuconym kolorze idzie tyle pól, ile wskazuje druga kostka (dlatego kostka tylko z 1, 2 i 3). W drugiej wersji gry działają pola funkcyjne – zielone i białe. Funkcje możemy wymyślać za każdym razem inne – np. białe to krok do tyłu, zielone krok do przodu, albo białe – robisz trzy pajacyki, a zielone rzucasz jeszcze raz kostką, białe – możesz zmienić tor na ten po prawej, zielony – na ten po lewej*, itd.




* i wtedy można jak w żółwiach stawiać jeden pionek na drugi i pędzić razem do mety :)

środa, 28 sierpnia 2013

dratewkowe koło

 Było dużo szycia, ale pomogła mi Gosia i jej brother ;) Dzięki :)


Chusta, wzorowana oczywiście na chuście Klanzy, powstała w ramach Festiwalu Baśni i Legend Wschodu, na potrzeby warsztatów dla dzieci związanych z bajką ,,Szewczyk Dratewka". Pola na chuście odpowiadają zwierzątkom, którym Dratewka pomógł w swojej podróży: czarne - mrówki, żółte, to kaczki, a paski to pszczółki.

Tutaj jeszcze bez uchwytów. 


I w akcji:


Relacja i zdjęcia z wydarzenia na stronie MamoDrogi.

Po akcji - brudna i wymięta :)


sobota, 11 maja 2013

kółko i krzyżyk + znalezione

Szybko coś musiałam wymyśleć, bo przecież wszystkie zabawki to już nuuudaaaaa...


A że miałam od Gosi filcowe ścinki, to naprawdę szybko poszło.


I też długo nie zastanawiałam się co zrobić, bo ostatnio Ciocia Agnieszka podsyciła w naszych dzieciach miłość do tej starej i prostej gry.



------------------------------------------------------------------------------------

Apdejt :)
Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie poszukać, czy ktoś nie zrobił tego lepiej. ;)
No i dobrze, że nie szukałam przed uszyciem, bo bym nie stawała w szranki. :D


Ta żółta podstawa jest jednocześnie kieszonką. O! Fajny pomysł!

A tutaj! No szok - cóż za precyzja!


No i to o czym sama też pomyślałam - torba. 
Super pomysł na siedzenie w poczekalni, w autobusie, czy jakiekolwiek inne czekanie, prawda?