Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gryzaki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gryzaki. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 22 kwietnia 2018
piątek, 8 kwietnia 2016
witkowe gryzaki
Uszyłam je zanim pojawił się Witek.
W trakcie eksploatacji gryzaki ewoluowały:
najpierw zdjęte z kółka wiązałam Witkowi na rączce...
Gdy zaczął chwytać - wiązałam supeł na środku...
albo na innym gryzaku...
Teraz wyglądają jeszcze inaczej - drewniane kółko wszyłam na stałe.
Są w ciągłym użyciu - prane, ciumkane, prane, ciumkane... Tak jak i żujka.
A poniżej możecie zobaczyć kolejny ulubiony witkowy gryzak, który podarowała nam Hally.
Drewniany i w części oszydełkowany. Widać smaczny jest, bo Wicia gryzie, aż miło. ;)
Dostępny jest TUTAJ, w strefie maluszka. Polecam! :)
Potrzeba matką wynalazku, więc powstały jeszcze dwie żujki... a w zasadzie żuje... ale o tym następnym razem...
piątek, 24 lipca 2015
wyprawka? czyli nie potrafię nie szyć
Jako, że to nie pierwsze dziecko to z wyprawką jest tak, że w moim odczuciu jej nie potrzebujemy, bo sporo rzeczy mamy. :) Ale inną sprawą jest fakt, że chciałabym coś uszyć maluszkowi. :) Ignaś miał ok. 2 latka, gdy zaczęłam szyć. Szyłam wtedy żujki, więc 2-latek był już za duży na nie. Teraz będę mogła szyć w miarę rozwoju i potrzeb trzeciego maluszka.
Nie dużo, bo wiele rzeczy mam uszytych. Leżały na półeczce w oczekiwaniu na dobre ręce, aż się okazało, że przydadzą się nam. :)
Na pewno gdzieś mam jeszcze jedną żujkę, ale ostał się też kubusiowy kocyk - kołderka:
Mam też o wiele większą matę, której nigdy nie sfotografowałam, a uszyłam ją dla moich starszaków, jednak nie była często używana.
Poza tym coś czego już używam i na pewno przyda się po porodzie: wąż.
Nie dużo, bo wiele rzeczy mam uszytych. Leżały na półeczce w oczekiwaniu na dobre ręce, aż się okazało, że przydadzą się nam. :)
Na pewno gdzieś mam jeszcze jedną żujkę, ale ostał się też kubusiowy kocyk - kołderka:
Mam też o wiele większą matę, której nigdy nie sfotografowałam, a uszyłam ją dla moich starszaków, jednak nie była często używana.
Poza tym coś czego już używam i na pewno przyda się po porodzie: wąż.
Wprawdzie nie jest to zawodowa poduszka dla ciężarnej (jest cieńszy), ale sypiam i z mężem, i z wężem, i dobrze mi. :) A po porodzie i do karmienia, i do otulenia malucha będzie jak znalazł.
Co do kupowania, to nęcą mnie drewniane gryzaczki, których już niestety sama nie zrobię. :)
Do zdobycia tutaj: http://sklep.lullalove.com/kategoria/zabawki-rozwojowe
Znacie? Posiadacie?
Ale są takie, które mogę uszyć sama, a na które już patrzyłam od dawna zazdrosna, że ktoś je wymyślił przede mną. ;)
Pióropusz Patuhall:
oraz uszaki gryzaki cuba libre:
Moim zdaniem to świetna alternatywa dla grzechotek - łatwiej toto ugryźć i przy tym nie walnąć się w główkę. :)
Gdy zaszłam w ciążę zaczęłam myśleć o gryzaku intensywniej. W końcu poszukałam drewnianych kółek - zdecydowałam się na zwykłe do karnisza, niemalowane. Są niestety słabo oszlifowane, więc muszę je poprawić, namoczyć... macie jakieś pomysły? Macie w rodzinie stolarza? Co zrobić, aby kółeczko było gładsze?
Prawda jest taka, że dbamy o to jakie zabawki kupujemy dzieciom, jakie mają atesty, a co one lubią gryźć? Wszystko co im wpadnie w łapki! :) Klucze, poliestrowe sznurki, telefony, zawsze czyste? :D Także temu słabo oszlifowanemu kółku dużo nie trzeba będzie, resztę zrobią małe dziąsełka.
Pierwszy gryzak inspirowany pióropuszem, który wydawał się łatwy w uszyciu powstał jakiś miesiąc temu, a technicznie okazał się jednak nie na moja maszynę - za dużo warstw do zszycia. Powstał więc model mocno uproszczony:
Jeden listek szeleści. Sama bawełna, tylko nici poliestrowe. ;)
Do zdjęcia załapała się rybka. Też z dawien-dawna:
Drugi - inspirowany uszakami - przyznaję powstał dzisiaj (miałam tylko leżeć, ale się nie da!). Bardzo szybko. Bardzo prosto. Bez szablonu, więc krzywo. Przyjemne do szycia, i parę możliwości zaczepienia na kółku. No właśnie - nie jest na stałe zszyty z kółkiem, więc można mieć jedno drewienko, a kilka końcówek w razie prania.
Też szeleści i cały bawełniany. Jakoś nie korci mnie podawanie dziecku polaru do gryzienia... choć bawełna farbowana... no ale jak pisałam - dzieci gryzą gorsze rzeczy :)
Można też zawiązać na supeł:
Szybko się szyło, więc...
:)))
Fajne jest też to, że do wykonania gryzaczków użyłam ścinek. Wprawdzie muszą mieć ze 40 cm długości, ale takie też mam w swojej ścinkowej torbie. :)
Pozdrawiam już z łóżka. Wąż pozdrawia również. ;D
Subskrybuj:
Posty (Atom)