piątek, 24 lipca 2015

wyprawka? czyli nie potrafię nie szyć

Jako, że to nie pierwsze dziecko to z wyprawką jest tak, że w moim odczuciu jej nie potrzebujemy, bo sporo rzeczy mamy. :) Ale inną sprawą jest fakt, że chciałabym coś uszyć maluszkowi. :) Ignaś miał ok. 2 latka, gdy zaczęłam szyć. Szyłam wtedy żujki, więc 2-latek był już za duży na nie. Teraz będę mogła szyć w miarę rozwoju i potrzeb trzeciego maluszka.

Nie dużo, bo wiele rzeczy mam uszytych. Leżały na półeczce w oczekiwaniu na dobre ręce, aż się okazało, że przydadzą się nam. :)

Na pewno gdzieś mam jeszcze jedną żujkę, ale ostał się też kubusiowy  kocyk - kołderka:



Mam też o wiele większą matę, której nigdy nie sfotografowałam, a uszyłam ją dla moich starszaków, jednak nie była często używana.

Poza tym coś czego już używam i na pewno przyda się po porodzie: wąż.



Wprawdzie nie jest to zawodowa poduszka dla ciężarnej (jest cieńszy), ale sypiam i z mężem, i z wężem, i dobrze mi. :) A po porodzie i do karmienia, i do otulenia malucha będzie jak znalazł.

Co do kupowania, to nęcą mnie drewniane gryzaczki, których już niestety sama nie zrobię. :)


Znacie? Posiadacie?

Ale są takie, które mogę uszyć sama, a na które już patrzyłam od dawna zazdrosna, że ktoś je wymyślił przede mną. ;)

Pióropusz Patuhall:



oraz uszaki gryzaki cuba libre:



Moim zdaniem to świetna alternatywa dla grzechotek - łatwiej toto ugryźć i przy tym nie walnąć się w główkę. :)

Gdy zaszłam w ciążę zaczęłam myśleć o gryzaku intensywniej. W końcu poszukałam drewnianych kółek -  zdecydowałam się na zwykłe do karnisza, niemalowane. Są niestety słabo oszlifowane, więc muszę je poprawić, namoczyć... macie jakieś pomysły? Macie w rodzinie stolarza? Co zrobić, aby kółeczko było gładsze?
Prawda jest taka, że dbamy o to jakie zabawki kupujemy dzieciom, jakie mają atesty, a co one lubią gryźć? Wszystko co im wpadnie w łapki! :) Klucze, poliestrowe sznurki, telefony, zawsze czyste? :D Także temu słabo oszlifowanemu kółku dużo nie trzeba będzie, resztę zrobią małe dziąsełka.

Pierwszy gryzak inspirowany pióropuszem, który wydawał się łatwy w uszyciu powstał jakiś miesiąc temu, a technicznie okazał się jednak nie na moja maszynę - za dużo warstw do zszycia. Powstał więc model mocno uproszczony:


Jeden listek szeleści. Sama bawełna, tylko nici poliestrowe. ;)


Do zdjęcia załapała się rybka. Też z dawien-dawna:



Drugi - inspirowany uszakami - przyznaję powstał dzisiaj (miałam tylko leżeć, ale się nie da!).  Bardzo szybko. Bardzo prosto. Bez szablonu, więc krzywo. Przyjemne do szycia, i parę możliwości zaczepienia na kółku. No właśnie - nie jest na stałe zszyty z kółkiem, więc można mieć jedno drewienko, a kilka końcówek w razie prania.


Też szeleści i cały bawełniany. Jakoś nie korci mnie podawanie dziecku polaru do gryzienia... choć bawełna farbowana... no ale jak pisałam - dzieci gryzą gorsze rzeczy :)


Można też zawiązać na supeł:


Szybko się szyło, więc...


:)))


Fajne jest też to, że do wykonania gryzaczków użyłam ścinek. Wprawdzie muszą mieć ze 40 cm długości, ale takie też mam w swojej ścinkowej torbie. :) 



Pozdrawiam już z łóżka. Wąż pozdrawia również. ;D

4 komentarze:

  1. Kółka może takie, jak do chust są?
    Twoje gryzaki naprawdę fajowe i szkoda, że u nas narazie niepotrzebne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zerknęłam na te kółka, ale one drogie są... :|
      Czuję, że po gryzakach przyjdzie kolej na coś jeszcze co mi wpadło w oko dla maluszków...
      Na razie...? ;)

      Usuń
    2. Hally też szyje kostki z takimi kółkami.

      Usuń
    3. Dlatego mam nadzieję, że Hally coś mi podpowie ;)

      Usuń