Pokazywanie postów oznaczonych etykietą meble. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą meble. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Przepiłowałam komodę na pół...


Gdy wstawiłam zdjęcia z wyremontowanej łazienki, wiele osób zwróciło uwagę na komodę. Bardzo ją lubię, służy nam jako pojemnik na brudną bieliznę, w którym powyższa bielizna jest segregowana. Każda szuflada to inne pranie. Ale... No właśnie "ale"... Ciągle mi nie pasował w tym wnętrzu jej gabaryt. Była z nami 10 lat w poprzednim mieszkaniu i tam pasował idealnie, ale tutaj... Za wysoka...
Długo czaiłam się, aby zmienić jej kształt. Bałam się, że coś zepsuję i stracimy tak funkcjonalny mebel.
W końcu się podjęłam.

Nabrałam pewności po remoncie salonu. Otóż kupiłam wyrzynarkę, aby łatwiej było przycinać listwy przypodłogowe. I to był jeden z najlepszych zakupów ever!

Och! Wyrzynarko, ajlowju <3


Komodę przepiłowałam na pół. A ze starych listew przypodłogowych, zdjętych w salonie...


zrobiłam blat.


Pasowanie


Mocowanie...


Równanie...


I już byłam z siebie dumna, choć to nie był koniec pracy. 
Teraz szlifowanie, malowanie z szablonem i bejcowanie.


A potem lakierowanie blatu. Szlifowanie. Lakierowanie. Szlifowanie. ...

I jest! 


Dokładnie 10 dni! Tyle czasu potrzebowałam. 


Blat jest nierówny...


 podziurawiony śrubami mocującymi listwy do ścian. Miałam to szpachlować... 


... ale zmieniłam zdanie. Te ubytki opowiadają historię tego mieszkania.

Wielokrotne lakierowanie wygładziło powierzchnię i zabezpieczyło ją przed wilgocią. 


 Szczęście :-)


niedziela, 2 września 2018

domek z drapakiem dla kota (diy)

Czyli majsterkiszka ;)


Póki ciepło pracujemy na balkonie. Moi pomocnicy:


Dalej już działałam sama...


Drapak - jest!




A po zabawie w przeplatankę i w przybijankę wyszło tak:




Fajny, co nie? Mnie się podoba, więc dlaczego majsterkiszka? 
...
Widzisz tu gdzieś kota?
...
...
No właśnie...
;)

środa, 19 lipca 2017

półeczka na książki

W poprzednim mieszkaniu chłopcy mieli przy swoich łóżkach ikeowskie półeczki, na których stawiali obecnie czytane książki. Półeczki takie, które eksponują okładki. Jednak książki z tych półek lubiły spadać, szczególnie, gdy np. u Tymka stało ich z 6 sztuk... ;)


O problemie spadania pisała też Kasia z Piątego Pokoju, która zrobiła huśtawkę na książki!

Po przeprowadzce wiele półek nie zawisło z powrotem. Leżą w piwnicy i czekają na swoje miejsce. Myślałam dużo nad ,,czytanymi" półkami. I kiedy wymyśliłam drążek w kuchennej szafce...


... postanowiłam wypróbować ten patent najpierw na półeczce na książki właśnie. Wzięłam się do roboty.


Przyznam, że nie przewidziałam ile z tym roboty... mierzenie co do milimetra... potem wierciłam nie w tym miejscu... ale w końcu się udało! :)


Na poprzednich zdjęciach, które zgubiłam na tej spontanicznie zaczepionej gałce wisiały różne wisiadła, które pozawieszał tam Witek. Nawet myślałam, żeby poprzyczepiać więcej uchwytów.


Jak widzicie książek mieści się sporo.


Zdejmowanie książeczek przed spaniem i ich czytanie/oglądanie/rwanie to obowiązkowy punkt programu.


Bardzo zadowolona jestem i ja, i Wicia. Teraz starszaki czekają na takie. :)
(tak, tak, muszę kupić te naklejki na widoczne dziury...)


wtorek, 27 czerwca 2017

kadry z kuchni

Kuchnia nadal nie skończona. O niektórych niedoróbkach wiem tylko ja, więc można powiedzieć, że kuchnia już wygląda. ;)

Ale póki co tylko kilka kadrów, proszszsz:


Sosnowa, 10-centymetrowa listwa jest na całej szerokości kuchni, między kafelkami a wiszącymi szafkami. Tutaj akurat pod okapem. Wyszlifowałam i wywoskowałam, i jest. Są w niej dwa gniazdka. Są wysoko, a nie bezpośrednio nad blatem, dzięki czemu nie muszę przesuwać rzeczy na blacie, żeby podłączyć np. blender. 

No właśnie: na blacie nadal mam za dużo stojących rzeczy mimo, że zrobiliśmy jedną otwartą półkę. Sam korpus od szafki. Jednak to za mało, dlatego jeszcze coś na pewno zawiśnie na listwie.


Okrągła listewka wyszlifowana, zawoskowana i przyczepiona przeze mnie, żebym czegoś nie zrzuciła z wysokości. ;)


Sól w pojemniku z Włocławka i drewniane przybory do gotowania to jedyne co ma zostać na blacie, przy płycie grzewczej, by być pod ręką.


A to druga strona kuchni - półka nad stołem (Jysk). Oryginalne gałki zastąpiłam takimi samymi jakie są przy meblach.




I na koniec moi ulubieńcy - parapet i Echeveria Colorata. Parapet oczywiście wyszlifowałam i zawoskowałam, a na sukulenta polowałam i jest piękny! I ma odnóżkę, tralala :)


Udanych wakacji :)

czwartek, 8 czerwca 2017

refreszing

Kto jeszcze nie zna Pauli i jej refreszów, refreszingów ;), a lubi coś zmalować niech zajrzy tu i tu. Gwarantuję, że jeśli myślałaś, że nie masz nic do zmalowania, to zaraz coś znajdziesz i nawet nie przebierzesz się w robocze ciuchy. No dobra, ja tak mam. Jak już coś muszę to muszę i potem moja ulubiona bluzka ma farbę na rękawie. I nie tylko rękawie, i nie tylko bluzka.

Chciałam pokazać Wam moje refresze, czyli odmalowania małe i duże.


1

Szafeczka na klucze.
Moja mama upolowała ją w przecenie w pepco. Od razu nie odpowiadał mi kolor (na zdjęciu sklepowym wygląda na turkus, w realu był bardziej zielonkawy), ale powiesiłam ją w poprzednim mieszkaniu z obleczonym tkaniną frontem. I to się nie zmieniło. Na nowy przedpokój postanowiłam odmalować szafeczkę. Jest szaro - szara.



2

Komódka.
Znalazłam ją na śmietniku. Te nóżki... zatargałam ją do domu. Prawdę powiedziawszy był to mój królik doświadczalny - to na niej sprawdziłam, że takich mebli nie szlifuje się bez maseczki i nie w mieszkaniu, a nawet nie na balkonie. Mebel z połyskiem. Nie, nie, nie - nigdy więcej szlifowania lakieru, nie mam ku temu warunków. Ale jakoś dałam radę, to co starłam wystarczyło, aby farba się przyjęła. Mebel w kolorze sypialni. Znowu szary... chm...



3

Komoda.
Drewniana, kupiona w jysku w promocyjnej kampanii. Miała pomalowany korpus na biało, a szuflady były z surowego drewna. Długo dojrzewałam do tego jak ją pomalować, czy tylko zabezpieczyć surowość...? W końcu komoda wylądowała w pokoiku Witka i malowaniem nawiązałam do wzoru na rolecie w jego oknie. Resztę zabezpieczyłam barwiącym woskiem, a całość woskiem bezbarwnym. Lubię połączenie tych dwóch barw - brązu i niebieskiego.



4

Szafy.
To największy projekt. 4 x 160 cm i po 2 metry w górę. Dużo pracy (choć pomalowałam tylko na zewnątrz) i dużo satysfakcji. :) Szafy stały w jednym ciągu, my jednak rozdzieliliśmy je na pół, na dwie przeciwległe ściany.


Dziwne - miałam wrażenie, że od grudnia nic nie zmalowałam... a jednak coś. Jeszcze kadry z kuchni, ale to już w innym poście. 
I dalej do roboty.

Miłego dnia :)