Zapomniałam, że nie nazywam ich już kredownikami, bo mieszczą nie tylko kredki.
(BTW: powinnam mój igielnik nazywać szpilnik, bo ni jedna igła w nim nie siedzi. ;D )
Dlategoż poczyniłamż następne z myśląż o innych dzieciach tudzież. ;) Nie moich, nie, nie!
Przyborniki są wiązane na troczki, a nie zapinane na rzepy, dzięki czemu łatwiej dopasować zamknięcie do grubości zawiniątka.
Druga zmiana to większa długość wysokości (jakkolwiek to brzmi), dzięki czemu przybornik można zawinąć z góry tak, żeby kredki nie wypadły, nawet jeśli są cieńsze niż ustawa przewiduje.
Pierwszy: na zewnątrz bawełna z Ikei, w środku bawełny od Angielskiej Cioci
Drugi: na zewnątrz bawełna z Anglii, w środku bawełna upolowana na aukcji (zielona) i kawałek ścierki z biedry.
Trzeci: na zewnątrz bawełna z Anglii, w środku też (groszki) + upolowana na aukcji.
Czwarty: na zewnątrz myszowa bawełna z Anglii, w środku pomarańczowy poliester z białostockiej hurtowni oraz turkusowa bawełna z aukcji.
Piąty: na zewnątrz bawełna z białostockiej hurtowni, w środku groszki z Anglii i płótno z aukcji.
I tacy kolorowi idziemy na Jarmark Kamedulski! :)
Cudne są...można patrzeć i patrzeć:)
OdpowiedzUsuńPs. Kredowsniki jak najbardziej się kwalfikują do mojej zabawy więc czekam na zgłoszenie:)
dzięki, dzisiaj już jeden znalazł nowego właściciela
Usuńzgłoszenie - poszło :)
drugi i czwarty nam się podobają :)
OdpowiedzUsuńautka i myszy. super!