sobota, 9 sierpnia 2014

kolejne przyborniki

Moi chłopcy mają już dwa - każdy swój - i nie wyobrażamy sobie wyjazdu bez nich - i bez chłopców, i bez kredowników. ;)




Zapomniałam, że nie nazywam ich już kredownikami, bo mieszczą nie tylko kredki.

(BTW: powinnam mój igielnik nazywać szpilnik, bo ni jedna igła w nim nie siedzi. ;D )

Dlategoż poczyniłamż następne z myśląż o innych dzieciach tudzież. ;) Nie moich, nie, nie!



Przyborniki są wiązane na troczki, a nie zapinane na rzepy, dzięki czemu łatwiej dopasować zamknięcie do grubości zawiniątka.
Druga zmiana to większa długość wysokości (jakkolwiek to brzmi), dzięki czemu przybornik można zawinąć z góry tak, żeby kredki nie wypadły, nawet jeśli są cieńsze niż ustawa przewiduje.

Pierwszy: na zewnątrz bawełna z Ikei, w środku bawełny od Angielskiej Cioci







Drugi: na zewnątrz bawełna z Anglii, w środku bawełna upolowana na aukcji (zielona) i kawałek ścierki z biedry.




Trzeci: na zewnątrz bawełna z Anglii, w środku też (groszki) + upolowana na aukcji.




Czwarty: na zewnątrz myszowa bawełna z Anglii, w środku pomarańczowy poliester z białostockiej hurtowni oraz turkusowa bawełna z aukcji.




Piąty: na zewnątrz bawełna z białostockiej hurtowni, w środku groszki z Anglii i płótno z aukcji.




I tacy kolorowi idziemy na Jarmark Kamedulski! :)


3 komentarze:

  1. Cudne są...można patrzeć i patrzeć:)
    Ps. Kredowsniki jak najbardziej się kwalfikują do mojej zabawy więc czekam na zgłoszenie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, dzisiaj już jeden znalazł nowego właściciela
      zgłoszenie - poszło :)

      Usuń
  2. drugi i czwarty nam się podobają :)
    autka i myszy. super!

    OdpowiedzUsuń