Babeczki, babeczki... Czy Wam też na dźwięk tych słów przychodzą na myśl muffinki? Bo mnie marnej kucharce, a w dodatku świeżo obudzonej w sobotni poranek tak się właśnie pomyślało. A potem musiałam kombinować, bo ciasto okazało się ciastem na babeczki do wypełniania - jest bardzo kruche i słonawe.
W jeszcze ciepłe powciskałam więc po kawałku czekolady, a już następne były zapiekane z czekoladą w środku.
Co do książki z tym przepisem, to wszystkiemu winny jest film z Julie Andrews, który tydzień temu obejrzałam z dziećmi.
Uwielbiam!
Oglądaliśmy nie pierwszy raz, ale pierwszy od początku do końca, czyli nie w tv tylko z płyty wypożyczonej z biblioteki. Zaatakowały mnie wspomnienia z dzieciństwa, m.in. ilustracje z książki, którą pożyczyłam koleżance, a która to książka już do mnie nie wróciła. Spontanicznie zamówiłam więc opowieści zebrane i bardzo uszczęśliwiło mnie odebranie grubej księgi ze sklepu. :P
to białe po lewej to książka :) grubaśna niczym kucharka z ulicy Czereśniowej ;)
Teraz oczywiście jeszcze będę polowała na film na DVD :)))
O ja! Ale zbieg okoliczności, mi też od jakiegoś czasu chodzi po głowie Marry Poppins... nawet sprawdzałam w Bibliotece ale nie było... dzis idziemy oddać ksiązki to moze sprawdzę czy juz jest :-)
OdpowiedzUsuńco do książek... wiesz, że ostatnio Tymek przeczytał jednego dnia 3 książki z serii Biuro detektywistyczne? kupiliśmy razem popołudniu (3 za 2 w empiku), a wieczorem były przeczytane. teraz zaczęliśmy Mary, ale ja mu czytam. ciekawe czy dobrniemy do końca tego tomiszcza? :)
Usuń