taki drobiazg dla jednego z moich ulubionych artystów :)
Każdy obraz ma swoją historię...
Ile razy samochód wyłaniał się zza zakrętu szosy, która dalej już prosto prowadziła do domu jego ojca, bezwiednie kierował wzrok w lewo, na wzgórze i szukał jej. Była tam, taka sama, dzika, niezmienna, Jej gałęzie, jak zawsze, w nieładzie dotykały ziemi.
Spacery, które odbywał do niej, były częścią rytuału, który sobie wymyślił, kiedy tu jeszcze mieszkał, a jego czas biegł wtedy po kole, był przewidywalny, nie ginął, jak teraz, we mgle i nadawał rytm jego życiu. Częścią tego rytuału była wiosenna kąpiel w jeziorze, zbieranie poziomek, jesienne błąkanie się po gajach wokół Różańcowej Góry w Żubronajciu w poszukiwaniu rydzów i maślaków, a później włóczęga po tych samych miejscach zimą.
Wzgórze na którym stoi grusza, pocięte jest rowem okopów, jeszcze z pierwszej wojny. Z jego wierzchołka rozciąga się widok na całe jezioro i cmentarz, na którym leżą ci, które owe okopy żłobili w twardej tu i kamienistej ziemi. Równie dzika jak drzewo łąka pachniała od wiosny do jesieni, kwieciła się, czerwieniła poziomkami, umierała i rodziła się, co było też częścią tamtego obrzędu.
Dzika grusza, rozłożysta, ku ziemi pochylona.
Kotwica na wzgórzu nad jeziorem Długim."
Wiesław Szumiński
***
i... poważne szycie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz