Zabierałam się do niej i zabierałam, bo przecież to takie trudne! Aż tu okazało się, że muszę na już torbę uszyć. No to siadłam i zaczęłam kombinować...
Tylko jak to ja - nawet nie poszukałam w sieci jak TO się robi, więc po skończonej robocie musiałam poprawiać. ;) aż w końcu mogłam ... TO COŚ (to ma jakąś nazwę?) wszyć.
W środku dwie kieszonki na suwaki.
I tak o wyszło:
Uchwyty już chyba tradycyjnie - jedno na ramię i dwa do ręki. Choć te do ręki są wystarczająco długie, żeby je na ramię zarzucić.
Powodzenia jej życzę, niech znajdzie właściciela. :)
Zdolniacha jesteś, jak tam Twoja miłość?
OdpowiedzUsuńNie bij, kijków nie mam, do trzech razy sztuka, może jutro się uda:)
Usuńmoja miłośc ma się dobrze, dzisiaj jednak obejrzałam kolejny film na podstawie powieści Jane. eeeeeeee, przesłodki, już nie mogę... a zostały mi jeszcze dwa... no nie wiem...
Usuńnie biję, nie biję, bo na razie nie mam czym :P :D
W swoich przepastnych zbiorach na DVD znalazłam "Ostatnią Stację" reflektujesz?
Usuńtam gra James! jasne, że reflektuję! :)
Usuńzakręcona torba :) fajna!
OdpowiedzUsuń"To coś" wyszło pierwsza klasa! Czyżby kolejny pomysł na wykorzystanie resztek materiału?;)
OdpowiedzUsuń