A było to tak: była sobie ścierka pamiętająca czasy prl-u. Dostałam niedawno od mamy cały plik takich ścierek, jeszcze zapakowanych i z papierową ceną. Ścierki są polskiej produkcji i bardzo duże, mniej więcej trzy razy większe od dzisiejszych ścierek dostępnych w marketach.
Jedna więc ścierka urodziła się, aby zostać fartuszkiem mojego syna. :)
Autobus ma nieprzyszyte zaokrąglenia, dzięki czemu jest nie tylko ozdobą, ale i kieszonką.
Długo myślałam jakie wymyślić zapięcie, żeby fartuch rósł razem z dzieckiem.
Rzep? Zwykłe wiązanie?
Wybrałam dziurkę, w którą wkłada się tasiemkę i zawiązuje - takie samo rozwiązanie jest i przy szyi, i w pasie.
I to koniec historii o bardzo prostej robótce. :)
prześliczny fartuszek!!!!!!!
OdpowiedzUsuńtakie ścierki są super:-)))
takie ścierki są trwalsze niż obecne i nie oszukiwane ( np przez rzadszy splot)
Usuńdziękuję :)
Bardzo fajny fartuszek. Muszę koniecznie uszyć dla mojej córci, zwłaszcza, że ostatnio coraz częściej pomaga mi w kuchni (co prezentujemy na blogu :) ), pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowo i praktycznie czyli mój ulubiony duet. Proszę więcej!
OdpowiedzUsuń