Niebieska, ,,dresowa" tkanina leżała i czekała na moją wiarę w siebie. Nie doczekała się wiary w siebie, tylko determinacji i lekkomyślności.
Położyłam na złożonej na cztery tkaninie stare spodenki Ignasia, tak stare, że kiedyś nosił je Tymek. I co? Odrysowałam? Nie, od razu wycięłam, bo wyszłam z założenia, że to mają być spodenki dresowe, a nie do garnituru.
Są kompletnie nieprofesjonalne, bo dziurki na sznurek są nieobrębione, bo każdy z elementów nieobrębiony również. Ha! Ale wyglądają jak spodnie? Wyglądają!
Teraz leżą w koszu z brudną bielizną, a jak przetrwają pranie, to wciągnę albo doszyję do nogawek gumki, bo jak widać - za długie.
łooo pani, podniosłaś poziom!
OdpowiedzUsuńłoooo pani, równaj! :D
Usuńszycie spodni to dla mnie już najwyższy stopień wtajemniczenia :D a kolorek super
OdpowiedzUsuńdla mnie to też jest wyższy stopień wtajemniczenia, ale dresowe nie muszą być tak dopracowane, więc jak widać z opisu - łatwizna. wprawdzie od razu zszyłam całą nogawkę od góry do dołu i musiałam pruć, ale następnym razem będę wiedziała :)
Usuńnastępnym razem utnij dwie czesci tak jak te, a drugie dwie wyższe u góry i z bardziej wyciągniętym tym tylnym dziubkiem, większym po prosti, to będa tyły, wtedy nie będą zjezdzały z pleców bo dupka z tyłu odstaje i musi być na nią wiencej miejsca, ale jak na pierwszy raz poradziłaś sobie super
OdpowiedzUsuńByłam , zobaczyłam i potwierdzam że działają... ;)
OdpowiedzUsuń