Moje etui z guzikiem - pierwsze z lewej - nabyłam w ostatnie wakacje u Gosi, która zobaczcie co wymyśliła na wiosnę (klik). Guzik Gosia malowała sama.
Etui wiele razy uratowało mój telefon przed rozbiciem w drobny mak. Również wiele razy zamortyzowało lżejszy upadek.
Po wakacjach wybierałam się do Gosi, żeby uszyła etui na telefon mojego męża. Wybierałam się jak sójka za morze... Gosia mówiła ,,Uszyjesz sama!", na co ja odpowiadałam, że absolutnie ani ja, ani moja maszyna nie damy rady...
W końcu jednak przysiadłam i wyszło tak:
Albo maszyna się wyrobiła, albo ja - udało się :)
Przyjechała mama ze swoim pierwszym smartfonem i nie mogło być inaczej - powstało etui dla mamy:
Dokumenty do naszego auta przez wiele miesięcy nosiłam w znoszonej, pozgniatanej i za dużej foliowej koszulce. Ale ten czas już minął ;)
Bardzo miło się szyje filcowe etui :) nawet na mojej maszynie ;)
Toyota <3
OdpowiedzUsuńJa też cały czas mówię, że moja maszyna to filcowi napewno nie da rady ;)
Pozdrawiam słonecznie :)))
Moja maszyna stroi fochy przy dwóch warstwach filcu. Przy zygzaku, czy innym dekoracyjniejszym ściegu nie łapie w każdym miejscu, przez co wychodzi ścieg bez nazwy. Ale tutaj szyłam podwójnym ściegiem prostym, przechytrzyłam ją! ;)
Usuń:)))))) moje pierwsze szyłam ręcznie :) koślawe, ale boskie
OdpowiedzUsuńWolałabym zapłacić komuś niż uszyć ręcznie ;D
Usuńoj tam :) wiesz jaki to relaks :) mnie przynajmniej niesamowicie relaksuje szycie i jaka duma nawet z koślawego :)) poza tym szyłam takim szwem ozdobnym zewnętrznym :)
UsuńW jakim języku Ty do mnie mówisz?! Szwem ozdobnym zewnętrznym?! ;) Cóż to może oznaczać...? :D
UsuńŚwietne i można je spersonizować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Marta