Krótka historia metek :)
Przy kołderce wpadłam na pomysł, żeby wszyć tasiemkę z płatkami śniegu (w logo mam płatek śniegu).
Ale moim marzeniem ciągle było i jest mieć swoją żakardową, tkaną metkę, tylko to za wielki krok dla tak małej manufakturki jak moja. Zaczęłam przeszukiwać internetowe sklepy w poszukiwaniu tkanej wstążki lub krajki z gotowym zimowym wzorem, bo nie łudziłam się nawet, że znajdę taką z bębenkiem. Szukałam białej śnieżynki na błękitnym tle (lub odwrotnie), ale nic takiego nie znalazłam. I gdy już myślałam, żeby nabyć inną wstążkę i zmienić nazwę bloga - w końcu zajrzałam do lubianego przeze mnie sklepu CraftoholicShop. Nie zaglądałam tam wcześniej, bo z grubsza znam jego asortyment oraz ceny nie na moją kieszeń. :] Ale połasiłam się na tę oto piękność, która jak widać jest pewnym kompromisem:
I taki to natenczas będzie mój znak rozpoznawczy ;)
powiem Ci że przepiękna jest :D
OdpowiedzUsuńnoooooooooooooooo :)
UsuńSuper:) Ja mam swoje jakie mam...no nie powalają...marzy mi się bawełniana:)
OdpowiedzUsuńnooo, jak się robi dla maluszków, to najlepiej same bawełniane :) też bym tak chciała.
Usuńfajna ;d chyba znowu powinnam zacząć myśleć o jakiejś metce... chyba mam pomysł. dzięki Tobie :)
OdpowiedzUsuńooo, ciekawam bardzo tego pomysłu :)
Usuńfajne :)
OdpowiedzUsuń