piątek, 22 czerwca 2012

Czarownica, żujki i rzepy

Dawno, dawno temu... a w zasadzie nie tak całkiem dawno... jedna z Czarownic zamówiła żujkę, więc uszyłam dwie. Ale... nie są takie jak poprzednie, a przynajmniej nie do końca. Już dawno o tym myślałam, ale ja chyba potrzebuję werbalizowania moich myśli, i to nie osobistego, tylko werbalizowania z zewnątrz. Otóż ta Czarownica zasugerowała, że byłoby fajnie jakby od żujki można było coś oderwać i przyczepić. Prawie podskoczyłam z radości i już gotowa byłam siadać do maszyny. Ale najpierw wypiłam herbatę, a potem powstały te oto żujki ewidentnie dla chłopców. A może wcale nie ewidentnie?






I gdy już latałam w niebiosach z zachwytu nad własną robotą, bo uszyłam fajną rzecz -  znalazłam na blogu Marty archiwalne wpisy o książeczkach. O ile bloga Marty znałam już wcześniej, o tyle nie przeczytałam wpisów, aż tak wstecz... i teraz kuszą mnie Ciche Książki? Książki Ciszy?

2 komentarze:

  1. Rzepowe edukacje bardzo mi się podobają...tak na marginesie: znam tę "czarownicę"? ;)

    OdpowiedzUsuń