Nasze ściereczki wędrują, od lipca planują również pobyt nad Jeziorem Wigry ;)
Ostatnio nawet jednej nie zdążyłam uprasować i poleciała w świat! ;)
Nasze ściereczki mają rogi wykończone jak obrusy, czyli nietypowo jak na ścierki, ale tak to sobie wymyśliłam i nie chciałam iść na kompromis. Pierwsze próby obszywania tym sposobem wyszły marnie. Nie pomógł internet, więc postawiłam na czynnik ludzki, to zawsze działa. Nie pomyliłam się - mamy w rodzinie zawodową krawcową, do której pojechałam z czekoladą ;) i poprosiłam o wykład. Do domu wróciłam z rysunkami pomocniczymi, siadłam do maszyny i... udało się! :) <3
Dumna z siebie jestem :)
Nasza ściereczka długo wisiała i tylko wyglądała :) przemogłam się w końcu i zaczęłam jej używać. Wszak po to jest! :)
Na zdjęciu w towarzystwie pamiątki z Gdańska <3
Częstujcie się :)
Smacznego! ;)
Cudne, aż żal używać.:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie żal używać :) Piękne!
OdpowiedzUsuń