Pokój Witka ciągle przed remontem, ale nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zmajstrowała... tym bardziej, że Wicia nie ma żadnego stolika...
Była sobie szafka. A nawet dwie. Takie same. Jedna spokojna nie wadziła nikomu, druga... również nikomu nie wadziła, ale zimowa się na nią uwzięła i postanowiła ją zmienić. ;)
- Będziesz biurkiem - orzekła.
Szafka została odwrócona do góry nogami. A że swoje przeszła, los ją nadwątlił, to wzmocniłam jej wiórowy korpus drewnem.
Góra stała się dołem, a dół górą z nowym blatem...
i skrytką za cokołem, za byłym cokołem ;)
I tu muszę nadmienić, że pomagali mi moi starsi synowie. Oni trzymali blat nieruchomo - co nie było łatwe - a ja przykręcałam zawiasy.
Jak widać biurko nadal jest szafką :)
Nad powstałym biurkiem wisiał kabel od kinkietu. Postanowiłam kablowi dorobić drewniany wspornik, na którym zawiśnie lampa... Drewniany, bo mam sporo resztek z moich poprzednich robótek.
Sposób na dziurki w tych samych miejscach co na ścianie:
Kartkę przyłożyłam najpierw do ściany, zrobiłam dziurki tam gdzie już były kołki po poprzednim kinkiecie oraz gdzie idzie kabel, potem kartkę przyłożyłam do deski i wierciłam dziury w tych samych miejscach.
Na wsporniku zawisła mała, ikeowska, wisząca lampa (u sufitu wisi taka tylko większa z kuchni przeniesiona):
I tak sobie panują u Witka - biurko i kinkiet...
I to wszystko własnymi ręcami :) dumnam jak paw!
Ale fajnie to zrobiłaś ! Bardzo mi się podoba!.
OdpowiedzUsuńJa tez czasem chodzę wokół różnych mebli i mam ochotę z nimi poszaleć. Ale takich fajnych pomysłów nie miałam.
Im się więcej robi tym więcej pomysłów przychodzi do głowy i człowieka przeraża, że życia mu nie starczy ;-)
Usuń