Chciałam pokazać Wam moje refresze, czyli odmalowania małe i duże.
1
Szafeczka na klucze.
Moja mama upolowała ją w przecenie w pepco. Od razu nie odpowiadał mi kolor (na zdjęciu sklepowym wygląda na turkus, w realu był bardziej zielonkawy), ale powiesiłam ją w poprzednim mieszkaniu z obleczonym tkaniną frontem. I to się nie zmieniło. Na nowy przedpokój postanowiłam odmalować szafeczkę. Jest szaro - szara.
2
Komódka.
Znalazłam ją na śmietniku. Te nóżki... zatargałam ją do domu. Prawdę powiedziawszy był to mój królik doświadczalny - to na niej sprawdziłam, że takich mebli nie szlifuje się bez maseczki i nie w mieszkaniu, a nawet nie na balkonie. Mebel z połyskiem. Nie, nie, nie - nigdy więcej szlifowania lakieru, nie mam ku temu warunków. Ale jakoś dałam radę, to co starłam wystarczyło, aby farba się przyjęła. Mebel w kolorze sypialni. Znowu szary... chm...
3
Komoda.
Drewniana, kupiona w jysku w promocyjnej kampanii. Miała pomalowany korpus na biało, a szuflady były z surowego drewna. Długo dojrzewałam do tego jak ją pomalować, czy tylko zabezpieczyć surowość...? W końcu komoda wylądowała w pokoiku Witka i malowaniem nawiązałam do wzoru na rolecie w jego oknie. Resztę zabezpieczyłam barwiącym woskiem, a całość woskiem bezbarwnym. Lubię połączenie tych dwóch barw - brązu i niebieskiego.
4
Szafy.
To największy projekt. 4 x 160 cm i po 2 metry w górę. Dużo pracy (choć pomalowałam tylko na zewnątrz) i dużo satysfakcji. :) Szafy stały w jednym ciągu, my jednak rozdzieliliśmy je na pół, na dwie przeciwległe ściany.
Dziwne - miałam wrażenie, że od grudnia nic nie zmalowałam... a jednak coś. Jeszcze kadry z kuchni, ale to już w innym poście.
I dalej do roboty.
Miłego dnia :)
Ty jednak masz talent �� świetna robota ��
OdpowiedzUsuńJa też malowałam szafę - to duże projekty - ale za to jak cieszy taki duży efekt.
OdpowiedzUsuń