piątek, 17 lutego 2017

wieszak potrzebny od zaraz

W poprzednim mieszkaniu oprócz wieszaków dla ludzi wysokich, były wieszaki dla ludzi niskich, czyli dla dzieci. Dla mnie to oczywiste, że dzieci powinny mieć możliwość same odwiesić swoje kurtki.


Rolę tych wieszaków spełniały haczyki zaczepiane na drzwiach szafki.
W nowym mieszkaniu nie ma w przedpokoju żadnych szafek, ani wieszaka zawieszonego na wysokości rączek dzieci, a przynajmniej 6-latka. Psioczyłam na to od początku, mówiłam, że trzeba wywiercić dziury w ścianie i zawiesić jakikolwiek wieszak, bo przedpokój i tak nie jest wyremontowany i do wakacji na pewno nic z nim nie zrobimy, więc cokolwiek...

Nikt jednak nie wywiercił dziur, a ja bałam się, że nie podołam. Żebym tak miała kawałek drewnianej ściany, to z moją wkrętarą byśmy sobie poradziły... (wkrętarę dostałam w prezencie!) I wtedy spojrzałam w bok na WC. Drzwi! Drewniane! No... tak jakby ;) Wystarczające dla wkrętary i dla mnie. :)

Szybki przegląd wieszaków... (oj mam ich kilka i się szczycę, i zastanawiam nad wyeksponowaniem kolekcji) 
Który...? 
6-latek pomógł dokonać wyboru:
,,Biały jest ładniejszy, ale ten ma więcej wieszaków". 
Ten biały jest ładniejszy, czaicie?!


Wybrany wieszak powyżej, więc dawaj wkrętaro, wieszamy! 

... eee...

5 minut później na stole stały resztki farb, taśma, nożyczki, pędzelek... i wkrętara z nakładką do szlifowania. !!! Że co proszę?!

Nie ma jak spontan!

Szlifowanie...

(foty z telefonu)

Malowanie i suszenie...


Taśma zrobiła szablon i znowu malowanie i suszenie...


Znowu szablon z taśmy...


Malowanie i suszenie...


Miałam coś jeszcze pacnąć, ale bałam się, że zepsuję. 
Zostawiłam więc i przykręciłam.


Dopiero jak powiesiłam pomyślałam, że te uchwyty za kiepsko będą trzymać, że trzasnę drzwiami i kurtki spadną...


Ale póki co... prowizorka jest. 

(żadne zdjęcie nie oddaje barwy żółtego, bo naprawdę wygląda jak kogiel-mogiel)

I podoba mi się :) Czego nie mogę powiedzieć o drzwiach i tapecie... Ale powolutku...

Miłego dnia!

2 komentarze: