Udało się co nieco łyknąć świeżego powietrza, co było motywacją do szycia. Dosłownie. Mariola zaprosiła nas w cudne miejsce, gdzie mieliśmy wznieść toast za jej zdrowie. Nie sposób w takie gości pojechać bez prezentu. No i poszło.
Powstały dwie poszewki:
Serducho od Matki Sokole Oko wpasowało się idealnie. Dobrałam szpilki i pstryk!
Zmieniłam szpilki i... pstryk!
I oto moja cała pracownia. Z nowym igielnikiem, bo przepięłam tam wszystkie szpilki :)
No... jeszcze półeczki powyżej i to cała moja powierzchnia. :)
A poduchy pojechały w takie miejsce, że...
że...
po prostu...
Suwalszczyzna :)
Bajkowa kraina :) Uwielbiam te strony i takie widoki... ACH!
OdpowiedzUsuńSerducho dobrze pozowało z poszewkami ;)
Suwałki to świetna baza wypadowa w takie miejsca. ta bajka to zaledwie 4 km od nas.
Usuńno i mam w końcu świeży, jasny igielnik! :) stary w praniu, zasłużył po 3 latach pracy ;D
Po prostu nic nie powiem:) Szczęściara Mariola i do tego z poduchą:)
OdpowiedzUsuńoj... trzeba było mocno się starać, żeby tam nie zostać na zawsze Marioli na głowie :)
UsuńBajkowa kraina :) Piękna i chyba zapomniana troszkę. Poduchy rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńSuwalszczyzna jest jeszcze dzika. Więc może i dobrze, że przegrywamy z Mazurami? ;)
Usuń