Długo zbierałam się do tego aby gliniane osłonki stały się doniczkami z odpływem. Bałam się, że je zniszczę. Ale nie zniszczyłam. Kupiłam wiertło do szkła i wrrrrr! Włala!
A potem już grzebanie się w ziemi. Mogłabym to robić godzinami. Czasu wtedy nie liczę.
Jeden z kaktusów miał czerwonego pasożyta, który to już dogorywał. Było go za dużo. Więc zrobiłam swoje pierwsze szczepienie. Ciekawam czy się przyjmie.
I na parapet!
Na balkonie mam poprzednie przesadzajki i już dumam, gdzie je pomieszczę po ciepłym sezonie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz