wtorek, 27 marca 2018

moja fanaberia i nowy klosz w kuchni (diy)

Nigdy bym nie pomyślała, że najtrudniejszym w zrobieniu nowego klosza do lampy będzie... kupienie otwornicy. Że to co będzie odwlekało jego zrobienie, to... włożenie otwornicy do koszyka w sklepie. Ileż razy ją wyjmowałam myśląc, że to taka moja fanaberia (raptem 10 zł) i nie będę się wygłupiać. W końcu znalazłam kosz - stary, brudny, powyginany, który odkaziłam, umyłam i czekał... na co? Na otwornicę! Tak więc jest otwornica! Nakładka na wkrętarkę z różnej średnicy piłami.


Od razu jak go zobaczyłam wiedziałam, że z tego kosza będzie niezły klosz :D


Potem już tylko była decyzja gdzie ten k(l)osz zawiśnie - w salonie? Salon przed remontem, nie wiadomo jaki będzie jego ostateczny look, nie. W kuchni? Kuchnia ma look trochę wiejski, byłoby ok, tylko czy tłuszcz nie będzie się osadzał? W pokoju starszaków? U nich nadal żarówka tylko wisi po remoncie... ale przecież oni chcą nowocześnie, a nie stary kosz! U Witka? W sypialni? Nie, wróć do kuchni. Zaryzykuję ten tłuszcz. I tym sposobem zrobiłam roszadę - metalową, szarą lampę z ikei mąż przewiesił do Witka, a jego lampę z plastikowym kloszem wzięłam w swoje łapki.


I zanim mąż skończył robotę w pokoiku Witka, ja już miałam gotową lampę do kuchni. :) Zdjęłam biały klosz, a w koszu wywierciłam otwór.


Bałam się, że jak zrobię otwór, to kosz się rozleci. Może jakby był świeży to by się rozpadł, ale ten trzyma się twardo! Wiek robi swoje! ;)


Jeszcze mam na niego plan upiększający, ale póki co wisi i rozdaje refleksy:



Zrób to sam! :) 

2 komentarze:

  1. Całkiem sympatycznie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana nie mogę u Ciebie na stronie znaleźć maila. Odezwij się do mnie :)
    ewwwwwwkomoda@gmail.com

    OdpowiedzUsuń