Nie wiem jak Wy, ale ja we wrześniu mam najwięcej jubilatów wśród moich znajomych! Bliższych, i tych dalszych...
A jak urodziny to prezenty, a jak prezenty, to człowiek się mobilizuje i... siada do maszyny! Jupiiiiiii! Uszycie tych poszewek dla moich wspaniałych babeczek z MamoDrogi było takim przyjemnym zajęciem... i jakbym wypiła energetyzujący napój. Eeee... szczerze powiedziawszy nie pijam takich napojów, więc nie wiem jak to jest. ;)
W każdym razie dostałam pałera! ;)
B&w dla tych co lubią szarości...
I kolory dla tych co lubią barwniej:
Mam nadzieję, że się podobały i eksponują na kanapach, a nie leżą w szafie. Haha :)
I jeszcze jedna poszewka, którą uszyłam dla goszczącej nas we wrześniu rodzinki. Nie zdążyłam zrobić fotki, więc poprosiłam Anię, aby zrobiła jakąś stylówę. :) No i proszszsz:
fot. Ania
Dziękuję :)
Tak jakoś sercowo wyszło... <3
Czy można uznać, że wracam do machiny? Eeee... jeszcze bym nie rzucała słów na jesienny wiatr... Może na zimowy...? ;)
Pozdrawiam :)
piękne aplikacje :) ja się dopiero uczę szyć (jak mi się uda, że dzieciaki na głowę nie wchodzą), więc będę do Ciebie zaglądać :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPoczzątki bywają trudne, ale też najbardziej chyba ekscytujące. :) Pozdrawiam i zapraszam :)
UsuńBardzo mi się podobają takie żywe kolory! :)
OdpowiedzUsuń