Wiedziałam, że chodzić w nim nie będę, ale może na poduszkę...?
I tak sobie czekał, czekał... jak to u mnie bywa... czekał na swoją kolej... aż pewnego dnia naszła mnie wena na przeróbki, łatanie, skracanie, czyli to czego najbardziej nie lubię w szyciu. :P Ale tego dnia skróciłam parę synkowych spodni, zaszyłam parę dziur i właśnie uszyłam wąsiastą poduszkę. Jeden z wąsów przycupnął jako łata na spodniach, ale dziecko pobiegło i tyle spodnie widziałam. Pewnie już w praniu leżą...
Wąsiasta poduszka leży w towarzystwie bębenka od Mamy Sokole Oko. Poduszkę dostałam w ramach zabawy w Podaj dalej, a tu niespodziewanie wygrałam jeszcze kota!!!
Już nie mogę się doczekać przesyłki! :D
Póki co wąsy się panoszą na kanapie i lubią się przytulać:
Miłego tygodnia! :)
Haha:) Gratulacje raz jeszcze. Bardzo fajna poducha z tego swetra. Wąsy cały czas chyba na topie. Ale teraz na pewno szał na 'plusiki' zaobserwowałam.
OdpowiedzUsuńplusiki widuję bardzo rzadko jeszcze, ale może to dopiero początek? długi początek ;)
UsuńAle ci się fartło:)
OdpowiedzUsuńA-le! :D
UsuńPoducha wyszła super i faktycznie wąsy wciąż utrzymują się na fali chociaż prym wiodą gwiazdki:) Cudownie, że potrafisz wyczarować coś z niczego. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńmyślę, że z plusików, zygzaków, wąsów i groszków, tylko te ostatnie będą wieczne ;) ciekawe czy i jak bardzo się pomylę...?
UsuńGroszki były, są i będą ;) A plusiki chyba właśnie dopiero zaczynają szaleństwo.
OdpowiedzUsuń