...

niedziela, 31 stycznia 2016

popularnonaukowe dla dzieci


Kiedyś pisałam o tym, że mój 9-latek oprócz fabularnych lubi książki popularnonaukowe. 
Obiecałam, że kiedyś je pokażę. ,,Ale patent!" i ,,Anatomia farmy" już były.



Przytachałam z pokoju dzieci parę tomiszczy, obfotografowałam i pokazuję.


 ,,Ale patent!" wywołała lawinę rysunków - najpierw żywo kopiowanych z tej książki, potem własnych wynalazków. Podobnie było ze słownikiem.

wyd. G & P

Słownik wychowawczyni Tymka przynosiła do pracy w klasie i dziecko moje zapragnęło mieć w domu taki sam. Nabyłam używany i przez długi czas mieliśmy mieszkanie oklejone kartkami formatu A3 z różnymi zasadami pisowni. Utrwalanie - gratis! ;)

W temacie języka polskiego będąc - najświeższa - mikołajkowa:

wyd. Bajka


Jak się przeczyta powyższą knigę, to potem żadna inna nie straszna - nawet ta przed wiekami pisana. ;)

Najstarsze dziecię ma lepkie łapki do książek, ale szczególny pociąg ma do... pociągów, więc pozycji w tym temacie nie da się uniknąć. 

wyd. Olesiejuk

wyd. Olesiejuk

A przepraszam! Najświeższą, samodzielnie wybraną na przedszkolnym kiermaszu* jest ta oto cegła:

wyd Egmont

Przerażająca... dziecko mi tłumaczy jak działa silnik...
A poza tym można pooglądać obrazki w 3D, co było głównym powodem zakupu.

Również samodzielnie wynalezioną dawno temu w dyskoncie spożywczym jest ta:


Wertowana w to i nazad jest również ,,Wielka księga modeli lego":

wyd. Ameet

Czy ktoś jeszcze nie zna ,,Map"?


Przy każdej wątpliwości - gdzie jest to miasto? ilu mieszkańców ma to państwo? jaką ma flagę? jakiego państwa to flaga? gdzie jest ta brama? - taszczy ,,Mapy" i szuka.
- Zaraz, zaraz... gdzieś to widziałem... gdzieś tu musi być... zaraz... oooo, jest! :D

Ale absolutnym hiciorem jest ten segregator:

wyd. Wilga

Też samodzielnie wypatrzony. Wertowany od dwóch lat (?), przynoszony rodzicom, żeby zaprząc ich do roboty, gdy trudniejsza zabawa. Gdy łatwiejsza - widzę już gotowy produkt. 


Ileż to czasu przymierzałam się do książki typu 365 pomysłów na zabawy z dziećmi...? W końcu moje dziecko uznało, że 365 to chyba za mało... ;)


W środku jest czarno-biało, ale prosto i przejrzyście napisane. Polecam!

Sama pamiętam, gdy z półki wujka wyciągałam atlasy i oglądałam. Po kilka, kilkanaście, a może kilkadziesiąt razy? Dbam więc o to, żeby moje książki ,,obrazkowe" również były w zasięgu dzieci. Geograficzne, plastyczne... - bardzo chętnie są oglądane. Jedynym atlasem, do którego nie zagląda Tymek jest atlas anatomiczny. Nie. Lekarzem nie będzie. ;)

Wychodzi na to, że wpisy będą na zmianę szyciowe i książkowe. Chociaż następny będzie i taki, i taki, bo uszyłam książeczkę dla Witka. :) 

Zapraszam.
I pozdrawiam.
:)


* Przedszkolny kiermasz jest w ignasiowym przedszkolu co roku przed świętami BN. Można nabyć książki w bardzo okazyjnych cenach, a dochód z ich sprzedaży przeznaczony jest na zakup... książek do przedszkolnej biblioteki. 
Kiermasz odbywał się jeszcze kiedy Tymek chodził do tego przedszkola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz