Była sobie turkusowa poszewka na poduszkę:
Wisiała, wisiała,
leżała, leżała,
najpierw w łazience,
potem przy maszynie, żeby w oczy kuła,
aż w końcu się wzięłam
i jestem bardzo zadowolona z efektu -
wypełnienie + aplikacja:
I choć lubię turkusy, to poduszkę szyłam z myślą o kimś... Okazało się, że na świecie... ba! - w Polsce, a nawet w Suwałkach, powiem więcej - na moim osiedlu mieszka dziewczyna co jest - muszę to przyznać - większą fanką turkusu niż ja! ;)
Metki miało nie być, ale tak się ładnie uśmiechała, a potem kolorystycznie wpasowała, że nie mogłam jej odmówić...
Wymiary: 45x45.
Cudowna:)
OdpowiedzUsuńwspaniała!
OdpowiedzUsuńWow!!! Wspaniała:)
OdpowiedzUsuńEfekt tego 'czekania' super! Ptak :)
Turkus i ja uwielbiam. Kolor idealny.
Oh, jaka piękna! Nooo, w końcu mam czas, by popodglądać szycie innych ;)
OdpowiedzUsuń